Michał Karzyński

Piatek wieczor

Piatek wieczor, wracam do domu.
Sasiad, Niemiec mowi impreza.
Pozniej impreza, picie, jacys kolesie z Argentyny
Przyszli niemcy, palenie — dobry hasz
Przyszli jacys hiszpanie.
Impreza na miescie, dobra muza, fajny klub…
Trzecia rano — spac!, bo…

Osma rano — Cholera, za pol godziny autobus do Toledo
Oczywiscie ucieka.
Wreszcie Toledo, brzuch boli, kac…
Cholera, gdzie sa lazienki?
Pierwszy kibel — nie ma deski,
drugi tez nie, trzeci… tez.

W nastepnym babka konczy myc podloge.
Wychodzi, ja wchodze, ona za mna
i po hiszpansku: Po co tu wchodzisz?
Ja po angielsku, glosem kogos kto bardzo potrzebuje kawy:
Chcialem sprawdzic czy jest deska…
Ona po hiszpansku wyrzuca mnie ze swiezo umytego kibla,
kwitujac sytuacje soczystym: Choler!

Babo, nie ma co sie denerwowac.
Zachowujesz sie jakbys byla odpowiedzialna za cos bardzo waznego.
To tylko kibel.
Nawet nie wiesz co jest naprawde istotne,
a dzis w metrze mowili…
Pierwsza wiadomosc: W Bagdadzie znowu otworzyli zoo.




Jade w dol ku codziennosci
gdy w oddali slysze skrzypka
Nuty Vivaldiego
na pieciolinii schodow ruchomych
pobrzmiewaja metalicznym skrzypem wspolczesnosci
Madryt Madryt Madryt

Comments